JERRY-PREZENT SYNA DLA 80-LETNIEJ MATKI
😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠
Żeby się mamusi nie nudziło i żeby miała zajęcie dostała od kochającego syneczka słodką, puchatą kuleczkę. Kuleczka rosła, chciała się bawić, zaczęła psocić więc wylądowała na podwórku. Z tej słodkiej i puchatej kuleczki wyrósł piękny pies, któremu nudziło się samemu więc zaczął zwiedzać okolicę. Często można było go spotkać błąkajacego się samotnie po mieście.
Na jesieni zeszłego roku po raz pierwszy trafił do miejskiego Przytuliska. Przyprowadziła go zapłakana włascicielka twierdząc, że idzie do szpitala i nie ma się kto nim zająć. Pisk zdezorientowanego psa łamał nam serca.
Płakała też starsza Pani.
Dziś wiem, że to były łzy na pokaz.
Po kilkunastu dniach przyszła odebrać Jerrego i była nieprzyjemnie zaskoczona, że jest niezaszczepiony i niewykastrowany.
Okazało się również, że jednak nie była w szpitalu. Szatański pomysł nie wypalił i tylko Jerry na tym ucierpiał. Przecież można było poprosić o pomoc PTONZ. Na pewno nie odmówiłoby sfinansowania kastracji i szczepień jeśli byłaby taka potrzeba.
Wszystko niby wróciło do normy.
Jerry nadal samotnie krążył po mieście pozbawiony opieki starszej Pani, która nie umiała bądź nie chciała zajmować się psem.
Późną wiosną kochający synek rozwiązał problem i oddał Jerrego do Przytuliska. Tym razem na stałe. Kiedy za zdezorientowanym psiakiem zamknęła się ciężka krata betonowego boksu a syn kobiety, który zgotował mu ten los szybkim krokiem zaczął się oddalać Jerry wcisnął nosek w kraty i wyjąc rozpaczliwie próbował przywoływać ukochanego człowieka. Niestety Pan pozostał głuchy na tragedię psa.
Jerry ma 2 lata. Został zaczipowany i wykastrowany oraz przygotowany do adopcji.
Przebywa w Pionkach.
Tel: 606 854 980
